Mieszkam w dużym mieście liczącym ponad milion mieszkańców a czasami na ulicy czuję się jakbyśmy wszyscy byli z jednej małej wioski i znali się bardzo dobrze – taka tu panuje atmosfera i sposób odnoszenia się do siebie. Dystans społeczny jest bardzo krótki. Kulturowo przyjęte jest, że nawet jeśli absolutnie nie znamy danej osoby a chcemy się do niej odezwać to odnosimy się per „siostro/ bracie” a jeśli jest to sporo od nas starsza osoba to „ciociu/ wujku”.
Przykładowo wchodząc do czyjegoś domu, w którym akurat odbywa się jakaś impreza i oprócz gospodarza nie znany nikogo to nawet jeśli jest to impreza na ponad 20 osób z każdym trzeba się z osobna przywitać uściskami i wymieniać zapytania typu ‚jak się miewasz’.
Żyjąc tu przekonasz się, że jesteś częścią większego organizmu. Oczywiście zawsze można się zamknąć – nie dopuścić do żadnej wymiany kulturowej. To pierwsze pytanie przed, którym stoją tutejsi emigranci. Czy wejdę w społeczność lokalną, nauczę się języka i na jakiś zasadach włączę się w życie tutejszych ludzi czy pozostanę ‚u siebie’ od czasu do czasu spotykając się tylko z innymi emigrantami?
Zazwyczaj ludzie wybierają opcję drugą.
Marrakesz taką ‚zachodnią enklawę’ posiada sporą.
Ukazuje to zwyczajny fakt, że asymilacja w obcym kulturowo miejscu jest bardzo trudna i wymaga dużego wysiłku i pracy. Gdy otwierasz się na poznanie nowego obcego kątu widzenia musisz być gotowy na konfrontację i mieć odwagę uznać, że być może coś w co wierzyłeś/ co robiłeś mogło być błędne…
To będzie podróż bez przewodnika i nie ma takiej możliwości byś zakończył ją taki sam jaki ją rozpocząłeś. Coś porzucisz, coś zostanie . Wynik jest nieznany. Może to przerosnąć i jedynym wyjściem będzie powrót do domu…
Na zdjęciu Vogue’a supermodelka Imaan Hammam w Maroku w otoczeniu swojej rodziny. Wychowana w Holandii na styku kultur.
Żyjąc tu przekonasz się, że jesteś częścią większego organizmu. Oczywiście zawsze można się zamknąć – nie dopuścić do żadnej wymiany kulturowej. To pierwsze pytanie przed, którym stoją tutejsi emigranci. Czy wejdę w społeczność lokalną, nauczę się języka i na jakiś zasadach włączę się w życie tutejszych ludzi czy pozostanę ‚u siebie’ od czasu do czasu spotykając się tylko z innymi emigrantami?
Zazwyczaj ludzie wybierają opcję drugą.
Marrakesz taką ‚zachodnią enklawę’ posiada sporą.
Ukazuje to zwyczajny fakt, że asymilacja w obcym kulturowo miejscu jest bardzo trudna i wymaga dużego wysiłku i pracy. Gdy otwierasz się na poznanie nowego obcego kątu widzenia musisz być gotowy na konfrontację i mieć odwagę uznać, że być może coś w co wierzyłeś/ co robiłeś mogło być błędne…
To będzie podróż bez przewodnika i nie ma takiej możliwości byś zakończył ją taki sam jaki ją rozpocząłeś. Coś porzucisz, coś zostanie . Wynik jest nieznany. Może to przerosnąć i jedynym wyjściem będzie powrót do domu…
Na zdjęciu Vogue’a supermodelka Imaan Hammam w Maroku w otoczeniu swojej rodziny. Wychowana w Holandii na styku kultur.
